link_mdr


doreta bez recepty
duomox bez recepty
izotek bez recepty

aktualności
2006 :
  1. 1 - 12 |
  2. 13 - 24 |
  3. 25 - 36 |
  4. 37 - 43 |
  min min min min min min min min min min min min
08 maja 2006

Czy usuwać auta z centrum Wrocławia?

Czy należy wyrzucić samochody z centrum Wrocławia (21.05.2006) GW

Od 8 maja dyskutujemy na łamach "Gazety" o najważniejszych problemach miasta. Dziś znów wracamy do pytania: "Czy należy wprowadzić zakaz parkowania między Odrą a trasą WZ?". Marek Szempliński, nasz redakcyjny spec od komunikacji, przekonuje, że nie. Natomiast Maciej Kruszyna z Politechniki Wrocławskiej nie tylko popiera ten pomysł, ale wręcz proponuje jeszcze bardziej rozszerzyć strefę bez aut


Lepszy rower i komunikacja miejska - Maciej Kruszyna, specjalista od komunikacji z Politechniki Wrocławskiej

To oczywiste, że mieszkańcy Wrocławia potrzebują przemieszczać się w związku z pracą, nauką, zakupami, rozrywką itp. Robią to coraz częściej, jednak nie zawsze muszą jeździć samochodem. Wręcz przeciwnie, ze względu na ograniczoną przestrzeń w mieście (a zwłaszcza w ciasno zabudowanym centrum) staje się to niemożliwe.

Jednak żeby zachęcić mieszkańców do niekorzystania z samochodów, należy zadbać o alternatywne środki transportu. Mieszkańcy, w większości, potrzebują komunikacji: szybkiej, punktualnej, niedrogiej i wygodnej. Większość może dojeżdżać do pracy (nauki) transportem zbiorowym, część dojdzie lub dojedzie rowerem. Ale również dla tych ostatnich trzeba stworzyć wygodną infrastrukturę.

Centrum miasta jest specyficzne. Ta nieduża przestrzeń jest celem wielu podróży. Dlatego tu główną rolę powinny odgrywać alternatywne środki transportu. I dlatego właśnie tu trzeba wprowadzić największe ograniczenia w ruchu samochodów.

Jednym z takich ograniczeń jest zmniejszanie liczby miejsc parkingowych. Liczne przykłady zagraniczne (np. Kopenhaga, Zurych, Londyn) pokazują, że jest to sposób skuteczny. Uwolnienie ulic od parkujących aut jest dodatkową korzyścią, ale nie podstawowym celem takich działań.

Moim zdaniem zmniejszanie liczby miejsc postojowych w centrum powinno się dokonywać stopniowo. Jednocześnie należy dynamicznie rozwijać transport zbiorowy, tworzyć nowe trasy dla pieszych i rowerzystów. Z każdego osiedla (łącznie z obszarem podmiejskim) powinniśmy mieć alternatywne względem samochodu połączenie do centrum. A to już jest trudne zadanie.

Wprowadzić należy atrakcyjny transport podmiejski zintegrowany z komunikacją w mieście. Konieczny jest system "przesiadkowy": Park and Ride, Bike and Ride (tak zwane parkingi przechwytujące). Bez tych działań pojawi się rzesza niezadowolonych z braku możliwości zaparkowania w centrum.

Kolejny ważny problem to określenie granic obszaru Wrocławia, z którego chcielibyśmy usunąć samochody. Propozycja "Gazety" to podejście "minimalistyczne". Centrum tak dużej metropolii jak Wrocław nie można zamknąć ciasnym kołem trasy WZ, ul. Grodzkiej i Piaskowej, powinno dotykać co najmniej linii fosy i obejmować Ostrów Tumski. Docelowo we wnętrzu tego obszaru należy usunąć transport samochodowy.

Wiem, że jest to sprawa dalszej przyszłości. Jak dalekiej, to już zależy od determinacji mieszkańców i władz. Moim zdaniem takie zmiany można wprowadzić w ciągu 15, 20 lat. Oczywiście stopniowo.

W pierwszych etapach można stopniowo ograniczać liczbę miejsc postojowych w "minimalistycznym" centrum (jest to już zresztą wykonywane). Nie należy jednak rozbudowywać parkingów wielopoziomowych na jego granicy, bo nie dość, że uniemożliwi to zwiększanie w przyszłości strefy bez samochodów, to jeszcze nie ograniczy ruchu samochodów do centrum. Zamiast inwestować w parkingi wielopoziomowe, lepiej jest skoncentrować się na rozwoju opisanych już wyżej alternatywnych środków transportu.

* * *

Nie wyrzucajmy samochodów - Marek Szempliński, dziennikarz "Gazety"

Zamknięcie okolic Rynku dla aut jest mrzonką podobną do nakazu przebywania w promieniu tysiąca metrów od ratusza tylko w strojach wieczorowych. Takie pomysły nie mają sensu ani ekonomicznego, ani kulturowego. Czy się to komuś podoba czy nie - samochód jest nieodłącznym elementem naszego życia i zasługuje na pewne prawa, także w centrum Wrocławia.

Jak można zachęcić kierowców, żeby zrezygnowali z dojazdu autem do centrum? Należy zaoferować im dojazd wygodnym tramwajem lub autobusem, bez tylu przesiadek, tańszym od samochodu, który dojedzie tam, gdzie auto nie da rady.

Teraz żaden z tych warunków nie jest spełniony. Pomimo wielkich pieniędzy włożonych w komunikację miejską nadal zbyt często jeździmy starymi tramwajami i autobusami. Niewiele jest miejsc w mieście, do których możemy dotrzeć bez konieczności przesiadania się, a koszty podróży (mimo dofinansowania przez miasto komunikacji zbiorowej) często są wyższe, niż gdybyśmy jechali samochodem (zwłaszcza gdy jedziemy całą rodziną). Na dodatek bliżej Rynku dotrzemy samochodem niż tramwajem czy autobusem! I to pomimo już wprowadzonych ograniczeń w ruchu.

Zachęcenie kierowców do porzucenia samochodów i korzystania z komunikacji miejskiej będzie bardzo kosztowne. Konieczne będzie wybudowanie poza centrum parkingów i specjalnych ulg w opłatach za komunikację miejską dla osób, które płacą za parkingi. Pieniądze na to nie znajdą się tak szybko, na razie wydawane są na załatwienie pilniejszych potrzeb.

Dużo mniej kosztowne będzie zmuszenie kierowców, żeby nie łamali przepisów - parkowali tylko w dozwolonych miejscach i płacili za parkowanie. Od razu odczujemy ulgę.

Oczywiście samochodów można pozbyć się z centrum w sposób drastyczny, ale tani. Wystarczy ustawić tablice z zakazem wjazdu albo parkowania. Ale i to rozwiązanie może okazać się niezbyt skuteczne.

Po pierwsze, zawsze są jakieś wyjątki. Do Rynku oficjalnie nie można wjeżdżać, ale Sukiennice zawsze są zastawione parkującymi autami, można też je spotkać z boku ratusza, a czasem nawet pod kamienicami. Również po Ostrowie Tumskim nie można jeździć. Ale odradzam tam chodzić jezdnią, bo w każdej chwili można wpaść pod jakiś pojazd.

Patrząc na dotychczasowe działania miejskich urzędników, wyrzucając samochody z centrum zrobią wiele wyjątków: dla urzędników, radnych, właścicieli firm działających w centrum czy mieszkańców. Tych aut wystarczy, żeby na nowo zapełnić ulice.

Po drugie, ograniczenie parkowania w centrum może okazać się zabójcze dla działającego tu biznesu: kafejek, sklepów i biur. Już teraz wiele firm szuka siedzib poza Starym Miastem, ale z dobrym dojazdem. Ile zrezygnuje z prowadzenia biznesu w okolicach Rynku, gdy klienci zamiast wygodnie dojechać, będą musieli iść spory kawałek piechotą?

Z podobnego powodu stracą restauracje i kawiarnie. W pierwszej kolejności tych klientów, którzy na kawę wpadli tylko dlatego, że zaparkowali na chwilę i mają jeszcze pół godziny do wykorzystania na parkingu.

Nie oszukujmy się! Człowiek jest wygodny i szybko może dojść do wniosku, że najlepiej spotykać się w centrach handlowych: łatwo dojechać, parkowanie za darmo, a kawiarnie też są niezłe.

Musimy być świadomi, że klimat w centrum Wrocławia, w przeciwieństwie choćby do Krakowa czy wielkich miast europejskich, tworzą głównie mieszkańcy. Przychodzą tu w ciągu dnia głównie dlatego, że mają coś do załatwienia. Nie warto tego psuć. O turystów musimy wciąż zabiegać...

Mnie centrum bez aut za bardzo kojarzy się z Phenianem. W stolicy Korei Północnej motoryzacja nie przeszkadza w spacerach, ale czy o takie spacery nam chodzi?



Samochody wyrzucamy z centrum stopniowo (8.05.2006) GW


Za: http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,3332045.html

Co zmienić, by we Wrocławiu żyło się wygodniej, bezpieczniej i przyjemniej? W poniedziałek zaprosiliśmy wszystkich wrocławian do dyskusji "Czy wyrzucić samochody z centrum miasta"


Marek Szempliński: Pomysł wyprowadzenia aut z centrum nie jest nowy.

Grzegorz Roman, dyrektor miejskiego departamentu architektury i rozwoju: Nie, nie jest nowy. Jest zawarty w planach rozwoju Wrocławia i jest już stosowany. Samochody zniknęły z Rynku, potem z przyległych do niego ulic Świdnickiej i Oławskiej, w zeszłym roku z Odrzańskiej i św. Mikołaja. Po kończących się w tym roku remontach nie wrócą na Szewską i resztę Oławskiej. Jak widać, powoli jest dla nich coraz mniej miejsca. Następny w kolejce będzie plac Solny.

Nie moglibyśmy, tak jak w Krakowie, po prostu zakazać parkowania w centrum?

Takie ograniczenie można wprowadzać tylko stopniowo. Zakaz parkowania obowiązujący znienacka zakorkowałby miasto, bo przecież ludzie i tak muszą jeździć, więc krążyliby w poszukiwaniu parkingów. Przy okazji takich zmian trzeba mieszkańcom wskazać inne środki komunikacji i miejsca parkingowe poza centrum. Inaczej okolice Rynku by obumarły. Zaczęłoby przyjeżdżać mniej ludzi, wyprowadziłaby się przynajmniej część firm. Nawet w Krakowie, gdzie rzeczywiście muszą myśleć o milionach odwiedzających miasto turystów, w centrum są puste budynki.

Zresztą u nas nie ma jeszcze potrzeby, aby z parkowania wyłączyć tak duży obszar miasta. Choć oczywiście któregoś dnia może się okazać, że jest to niezbędne.

Co miasto robi w tym kierunku?

Opracowuje projekt linii dla nowoczesnego tramwaju. Myślimy też o nowych parkingach piętrowych. Mogłyby stanąć choćby w miejscu dawnego kina Pokój, koło licem przy ul. Piotra Skargi czy przy poczcie na Krasińskiego. W centrum mamy około trzech i pół tysiąca miejsc parkingowych i przynajmniej tyle trzeba zapewnić w zamian.

Czy wyrzucić samochody z centrum Wrocławia (7.05.2006) GW

Za: http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,3329566.html


Zapraszamy do debaty o Wrocławiu. Mamy nadzieję, że przy Waszej pomocy, Drodzy Czytelnicy, ustalimy, co zrobić, by w naszym mieście żyło nam się jeszcze wygodniej, jeszcze bezpieczniej i jeszcze przyjemniej. Dziś pytamy: Czy wyrzucić samochody z centrum miasta?

Pomysł, by wyrzucić samochody z ulic pomiędzy Odrą i trasą W-Z, tli się w głowach władz miejskich, odkąd zdecydowano, żeby z tego naszpikowanego zabytkami rejonu zrobić wizytówkę Wrocławia. Starówka z przyległościami jako deptak na pewno będzie atrakcyjniejsza dla turystów. Tak jest w największych metropoliach Europy.

Tymczasem rzeczywistość wrocławskiej Starówki to zastawiony samochodami plac Solny, gdzie trzeba przeciskać się między samochodami i płotkami ogródków restauracyjnych; to zastawione przez auta przejścia dla pieszych, to wozy strażackie grzęznące między zaparkowanymi samochodami w drodze do pożarów przy ul. Kiełbaśniczej czy Rzeźniczej.

Niektóre uliczki omijają już nawet zwykli kierowcy. Na fragmencie ul. Wita Stwosza z powodu objazdu Szewskiej wprowadzono ruch dwukierunkowy, ale jeden pas ruchu ciągle zajmują parkujący.

Lekarstwem na ten bałagan może być zakaz parkowana w zabytkowym centrum. Przykładem może być Kraków, gdzie od początku lat 90. w ogóle nie można wjechać na Starówkę, a wokół niej nie można parkować.

Wiceprezydent Krakowa Tadeusz Trzmiel: - To się sprawdza, więc chcemy jeszcze bardziej rozszerzyć strefę zamkniętą. Gdy tylko zakończy się budowa pięciu nowych piętrowych parkingów, zamkniemy następne ulice.

Co stoi na przeszkodzie, aby podobne rozwiązanie wprowadzić we Wrocławiu?

Odpowiedzialny za komunikację w naszym mieście wiceprezydent Sławomir Najnigier nawołuje do realizmu. - Ruch ograniczamy już od dawna, ale wyprowadzenie parkingów z centrum mogłoby zabić życie w mieście. Nie można wprowadzać radykalnych zmian bez przygotowania. Trzeba skończyć najpierw przebudowy dróg, aby poza centrum wyrzucić tranzyt. Potem usprawnić transport publiczny, a wreszcie wybudować parkingi kubaturowe na obrzeżach centrum.

W środę kolejny problem - zapytamy handel uliczny.

Plusy i minusy

Co przemawia za likwidacją parkingów w centrum?

- Przybyłoby miejsca dla pieszych i służb ratunkowych
- Zmalałby ruch bo nie byłoby po co wjeżdżać
- Byłoby ciszej i czyściej
- Pubom przybyłoby miejsca pod ogródki
- Straż miejska i poborcy opłat parkingowych mieliby więcej czasu dla innych obszarów miasta
- Można by bez przeszkód wyznaczyć przez centrum trasy rowerowe

Co utrudnia wprowadzenie pomysłu?

- Zbyt małą liczba parkingów poza centrum
- Niewydolność transportu publicznego, który nie jest wstanie zastąpić ruchu samochodowego
- Obsługa instytucji zlokalizowanych w centrum
- Koszt ewentualnych zmian

Jak to robią na świecie

Inżynierowie ruchu już dawano wpadli na pomysł, że ciasne starówki dużych miast powinny być uwolnione od ruchu i jednym ze sposobów na to było wyrzucenie parkowania.

Dlaczego? Samochód do zabytkowych uliczek nie pasuje ani wyglądem, ani rozmiarami. Stąd różne ograniczenia. Niekiedy wprowadza się je tylko na określony czas, np. w sezonie letnim czy w weekendy. Francuskie Montpellier pozbyło się kierowców przy okazji mistrzostw piłkarskich, przy okazji których miasto zafundowało sobie tramwaj. W Montpellier swobodnie można też przerzucić się na rower dzięki licznym wokół centrum wypożyczalniom tego pojazdu. Natomiast porównywalny wielkością do Wrocławia Lipsk zaczął wprowadzać poważne ograniczenia dla ruchu, korzystając z pieniędzy, które napłynęły tutaj po scaleniu Niemiec.

Edeltraut Höser, naczelniczka wydziału planowania ruchu w urzędzie miejskim w Lipsku: - Nasza koncepcja organizacji ruchu powstała na przełomie 1992 i 1993 roku. Od tego czasu ruch samochodowy został znacznie ograniczony, a część miasta została z niego w ogóle wykluczona. Miasto zainwestowało pieniądze w dokumentację projektową do budowy parkingów wielopoziomowych, które powstały za prywatne pieniądze. Obecnie mamy około siedmiu tysięcy miejsc parkingowych w centrum. Nowi inwestorzy, którzy chcą budować w centrum, są zobowiązani do zaprojektowania parkingu. Jeśli nie są w stanie tego zrobić lub stworzą zbyt małą ilość miejsc, pobieramy od nich dodatkowe opłaty, za które miasto później buduje parkingi wielopoziomowe. Inwestorzy mogą liczyć na ulgi przy pobieraniu opłat, jeśli ich obiekt leży w pobliżu przystanków autobusowych bądź tramwajowych.



ilosc komentarzy:
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ - dnia 2024 - 05 - 01
     
   
lista pozostałych artykułów w dziale aktualności
 
home
o nas
działania i opinie
miasto
rekreacja
biblioteka
warto wiedzieć
aktualności
prasa