link_mdr


doreta bez recepty
duomox bez recepty
izotek bez recepty

aktualności
2010 :
  1. 1 - 12 |
  2. 13 - 24 |
  3. 25 - 36 |
  4. 37 - 48 |
  5. 49 - 60 |
  6. 61 - 72 |
  7. 73 - 84 |
  8. 85 - 96 |
  9. 97 - 108 |
  10. 109 - 115 |
  min min min min min min min min min min min min
21 października 2010

Wykład Jana Gehla we wrocławskim Ratuszu był pouczającą lekcją

Dzisiejszy wykład Jana Gehla we wrocławskim Ratuszu był naprawdę pouczającą lekcją. W sali sesyjnej Rady Miejskiej zasiadło wielu miejskich planistów, zarządzających ruchem oraz polityków, żeby przez ponad trzy kwadranse słuchać „herezji” o wyrzucaniu samochodów z centrów miast, promocji rowerów i pieszych, czynienia przestrzeni publicznej przyjaznej ludziom. Na poparcie swoich tez Gehl prezentował osiągnięcia na tym polu takich miast jak Nowy Jork, Melbourne, Sydney, czy Kopenhaga.

Poniżej klip z udziałem Gehla zaczerpnięty z Contested Streets. Nagranie z całego wykładu profesora w Ratuszu znajduje się TUTAJ.

Po wykładzie przyszedł czas na pytania. W jednym z nich profesor został poproszony o komentarz do obowiązującego od 10 lat zakazu jazdy rowerem po wrocławskim Rynku.  O ile profesor bardzo ładnie i profesjonalnie wyplątał się z tego pytania (odpowiadając, że po 1,5 dnia pobytu nie jest w stanie tego ocenić, ale można na pewno znaleźć na to rozwiązanie), o tyle siedzący obok niego Rafał Dutkiewicz, bez baczenia na gościa z Danii, zaczął w tym momencie wywlekanie swoich prywatnych urazów do rowerzystów (po polsku, bez tłumaczenia).

Potiwerdza to tylko naszą tezę, że Rafał Dutkiewicz usilnie próbuje sprowadzić kwestię zakazu jazdy rowerem po Rynku (i zarazem wszystkie kwestie dotyczące problemów rowerowych) do poziomu personalnych animozji. Już po raz kolejny w ciągu ostatnich dni wraca do Europejskiego Dnia Bez Samochodu a.d. 2009, kiedy to kompletnie się skompromitował podczas spotkania z rowerzystami. Za wszelką cenę próbuje odgrywać urażonego księcia, któremu chamscy cykliści popsuli rocznicę ślubu.

Dutkiewicz niestety po raz kolejny się kompromituje, tym razem twierdząc, że nieprawdą jest jakoby publicznie obiecał podtrzymanie zakazu jazdy po Rynku podczas owego spotkania (wrzesień 2009): zobacz (2:30). I publicznie głosi, że nie ma ochoty rozmawiać z rowerzystami, bo „takich osób nie szanuje” i „straszliwie nie lubi”.

Tak bezpardonowe dyskredytowanie strony społecznej przez funkcjonariusza publicznego jest nie do przyjęcia. Rafał Dutkiewicz zdaje się zapominać, że piastuje funkcję publiczną (może już po ośmiu latach takie niuanse ulatują), niestety jego prywatne animozje przekładają się na prowadzoną MIEJSKĄ politykę, finansowaną z PUBLICZNYCH pieniędzy. A jego wyborcami byli TEŻ rowerzyści.


ODNOŚNIE WYDARZEŃ Z 22 WRZEŚNIA 2009:

Wrocławscy rowerzyści, którzy 22.IX.2009 przyszli na OBIECANE IM spotkanie z prezydentem (który w ciągu dwóch kadencji nie miał dla nich zbyt wiele chwil), także poświęcili swój prywatny czas. I zostali brzydko "wyrolowani" – i to nie pierwszy raz.

Scenariusz za każdym razem jest ten sam: pisemne zaproszenie, oczekiwanie, w końcu uprzejma, acz wymijająca odpowiedź („zaproszenie przyszło zbyt późno”, „zbyt napięty kalendarz”, itp.) i wydelegowanie jakiegoś podrzędnego urzędnika na żer. Tak wyglądało w praktyce zapraszanie Dutkiewicza na spotkania z rowerzystami.

Z jednym, małym wyjątkiem. W sierpniu 2007 roku rowerzyści wkurzeni ciągłym ignorowaniem ich przez magistrat, przynieśli prezydentowi Dutkiewiczowi  „w prezencie” 45-kilowy Złoty Krawężnik pod gabinet. Wnet okazało się, że w ciągu dwóch dni znalazł dla nich czas na spotkanie!

To, że w dniu 22.IX będzie obchodzone święto Europejskiego Dnia Bez Samochodu, wiadome było od lat. Pomimo swojej prywatnej imprezy, prezydent znalazł jednak czas, żeby zorganizować własną (kontr)konferencję prasową, akurat w czasie, kiedy miał spotkać się z rowerzystami. Nie popisali się jego PR-owcy, bo wyszedł bigos, za który Dutkiewicz teraz "straszliwie nie lubi" rowerzystów.

Przed Europejskim Dniem Bez Samochodu w 2009 roku Wrocławska Inicjatywa Rowerowa wystosowała z trzytygodniowym wyprzedzeniem zaproszenie dla Dutkiewicza do udziału w spotkaniu z rowerzystami. Na wyraźną prośbę gabinetu prezydenta wysłano także dokładny harmonogram imprezy: gdzie, kiedy, jaka trasa, a nawet jakie (trudne) pytania chcą rowerzyści zadać (zobacz prezentację złożoną z tych pytań: PDF 2,45mb). Do ostatniego dnia trzymano nas w niepewności. Na kilkanaście godzin przed umówionym spotkaniem oznajmiono nam, że w ten sam dzień i o tej samej porze, prezydent organizuje własną (kontr)konferencję, więc pojawić się na imprezie rowerzystów nie może. No, chyba, że imprezę przesuniemy, skrócimy, a na debacie na pytania odpowiadać będzie kto inny, bo prezydent nie ma czasu (czyli standard).

Cóż, można się było spodziewać takiego chwytu ze strony polityka z aspiracjami: jak nie możemy spacyfikować, to przynajmniej osłabimy. A rowerki wykorzystamy do własnych celów promocyjnych: nie wdając się w trudne dysputy, damy twarz tylko tyle, żeby fotoreporterzy zrobili nam ładne zdjęcia. A na debatę wyślemy mnie ważnych urzędników – niech na nich się skupi gniew ludu. W dzień imprezy poinformowano nas, że nawet obiecany poziom dyrektora departamentu nie będzie dotrzymany na debacie.

W tym wydaniu cała debata publiczna przestała mieć sens: pytania jakie przygotowali rowerzyści (grając w otwarte karty), były w większości adresowane tylko do prezydenta Dutkiewicza, gdyż dotyczyły obietnic składanych osobiście przez niego, bądź też konsekwencji jego bezpośrednich decyzji.

Zatem nie pozostało nic innego jak próbować zadać mu część pytań „na ulicy”. Na umówione spotkanie  z prezydentem przyszło bardzo dużo ZWYKŁYCH ROWERZYSTÓW (niezrzeszonych). Czy ich czas był mniej wart niż prezydenta? Chyba nie, w końcu to wyborcy przyszli spotkać się ze swoim wybrańcem. A w zamian spadł na nich ciepły paraboliczny.


Prezydent Dutkiewicz ma istotny problem z reagowaniem na krytykę. Gdy jest do tego nieprzygotowany (czytaj: niechroniony przez swoich klakierów), wychodzi jego prawdziwa twarz. Pytania rowerzystów o kolejne wtopy, jakie zalicza Urząd, "nieprawdopodobnie go zirytowały". I żeby się odgryźć, zapowiedział, że zakazu jazdy rowerem po Rynku nie zniesie - choć sam pedałować po nim chciał. Teraz twierdzi, że nic takiego nie mówił i zasłania się zanikami pamięci.

Zwykła, ludzka przyzwoitość kazałaby Dutkiewiczowi posypać sobie głowę popiołem i przeprosić za nazwanie swoich wyborców "niedobrymi, roszczeniowymi ludźmi, którzy gadają głupoty". Widać jednak, że taka opcja jest mu obca.

 

Radek Lesisz, Wrocławska Inicjatywa Rowerowa

 



ilosc komentarzy:
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ - dnia 2024 - 04 - 25
     
   
lista pozostałych artykułów w dziale aktualności
  1. 1 - 12 |
  2. 13 - 24 |
  3. 25 - 36 |
  4. 37 - 48 |
  5. 49 - 60 |
  6. 61 - 72 |
  7. 73 - 84 |
  8. 85 - 96 |
  9. 97 - 108 |
  10. 109 - 115 |
  1. Zapraszamy na II Spotkanie Podróżników Rowerowych - sobota 11.12.2010
  2. Mini-konkurs na artykuł o nowych kontrapasach
  3. Podsumowanie akcji: Rowerzyści pedałują na wybory. Rekomendacje
  4. Piotr Żuk pisze o kwestii rowerowej
  5. Paweł Czuma: rowerzyści z pewnością będą mile zaskoczeni budżetem
  6. Kwestia rowerowa według KWW Czerwony Wrocław
  7. Ponowienie zapytania o budżet do prezydenta-kandydata Dutkiewicza
  8. Igor Wójcik pisze do mieszkańców Wrocławia
  9. Grażyna Sobieszczuk odpowiada na nasze pytania
  10. Stanisław Czyż pisze o polityce rowerowej Wrocławia
  11. Brygida Andreasik odpowiada na nasze pytania
  12. Robert Pieńkowski odpowiada na nasze pytania
 
home
o nas
działania i opinie
miasto
rekreacja
biblioteka
warto wiedzieć
aktualności
prasa