Strażnicy miejscy nie zareagowali na 25 rowerzystów, którzy w sobotnie popołudnie jeździli po Rynku. Nie dali się sprowokować grupie squattersów, którzy protestowali przeciwko zakazowi poruszania się jednośladami po starówce.
- Zastawione samochodami chodniki, jezdnie i ścieżki rowerowe, parkowanie na przejściach dla pieszych, nieuznawanie odległości od zakrętów powodują zagrożenia dla pieszych - mówił Tadeusz, nazywany przez squattersów Królem Rynku. - Ponieważ komunikacja rozwiązana jest w sposób najgorszy, to uważamy, że ściganie rowerzystów, którzy przejeżdżają przez Rynek jest nieporozumieniem. Straż miejska zachęca do szybkiej jazdy. Gdy jedzie się szybko, to można im uciec. A zagrożenie stwarza dopiero przyspieszanie, nie spokojna jazda. Na rowerzystów jeżdżących po Rynku niewiele osób zwróciło uwagę. Squattersom nie udało się też sprowokować do interwencji straży miejskiej. Po czterdziestu minutach zakończyli więc pikietę.
(TPB) - Gazeta Wrocławska
http://wroclaw.naszemiasto.pl/wydarzenia/60503.html