Z wrocławskimi rowerzystami wybraliśmy się na wycieczkę po fortyfikacjach ukrytych na osiedlowych skwerach i w parkach.
Zabytkiem militarnej architektury jest IR-10 (Infanterie Raum) czyli schron piechoty, który powstał w dziewiętnastym wieku w parku Zachodnim. W sześciu pomieszczeniach mogło przebywać 250 żołnierzy. Komory połączone są wąskim korytarzem. Znajdowała się tam również studnia i latryna. Z powodu rozwijającej się wówczas techniki wojennej i ulepszeń w broni artyleryjskiej schron na przestrzeni lat wielokrotnie przebudowywano.
- Powstają obiekty zamaskowane drzewami, okryte kilkumetrową warstwą betonu hamującego działanie bomb burzących. Z czasem zmieniają się systemy konstrukcyjne obiektów – opowiadał dr Jerzy Potyrała, znawca fortyfikacji, pracownik Instytutu Budownictwa i Architektury Krajobrazu Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Schron w parku Zachodnim ostatecznie przeznaczono na magazyny. Można tu było przechowywać wojskowy sprzęt, ale nie amunicję. Materiały wybuchowe i pociski przechowywano w specjalnym bunkrze za Ołtaszynem. Dojazd ulicą Grota – Roweckiego w kierunku Biestrzykowa.
W bunkrze gra kapela
W latach 1890 – 1914 r. w mieście i na obrzeżach powstało ok. 40 bunkrów, schronów i różnych obiektów militarnych tworzących linię obrony Twierdzy Wrocław.
Ruiny potężnego bunkra oznaczonego na mapie jako IR – 10 A znajdują się w dzikim parku przy ulicy Bystrzyckiej. - Po drugiej wojnie światowej wysadzano w nim niewypały. W efekcie bunkier nie przetrwał – mówi dr Potyrała. Kształt budowli z góry przypominały literę L.
W ruinach pozostały jeszcze fragmenty okienek strzelnicowych.
Kolejnym obiektem jest schron na terenie prywatnej firmy przy Strzegomskiej. Pomieszczenia zagospodarowano na skup złomu i magazyny. Obywają się tutaj próby rockowych zespołów muzycznych.
Wycieczka po fabryce trotylu
Dalej wałem rzecznym jedziemy na skwer graniczący z cmentarzem grabiszyńskim. Z latarkami zwiedzamy duży zamaskowany obiekt XR – 13. Jest w nim studnia, kilka wysokich pomieszczeń i wąski korytarz. Na ścianach wymalowano satanistyczne symbole, w komorach znajdują są puszki po piwie i butelki po denaturacie.
- Kilka lat wcześniej policja znalazła w studni zwłoki martwego noworodka – opowiada jedna ze zwiedzających. Bunkier zamaskowany jest drzewami i niewielu wrocławian w ogóle o nim wie.
Dalej rowerzyści jadą oglądać fortyfikacje w pobliżu schroniska dla zwierząt przy Skarbowców. Podobne eskapady od lat urządzane są na Zachodzie.
Polskie towarzystwa miłośników fortyfikacji organizują wycieczki w międzyrzecki rejon umocnień, Bory Tucholskie, czy do bydgoskiego Nitrochemu produkującego dziś trotyl dla wojska. Na terenie fabryki w dobrym stanie znajdują się fortyfikacje, w których podczas wojny więźniowie produkowali amunicję i rakiety.
- Celem naszej akcji jest popularyzacja rekreacyjnych szlaków rowerowych. Jednym z nich jest
trasa Twierdzy Wrocław, która biegnie przez zabytki militarne w mieście. Być może przez to uda się wypromować zapominane dziedzictwo – tłumaczy Radek Lesisz z Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej.
autor Jacek Bomersbach
http://www.wfp.pl/wroclaw-miasto/news.php?id=14655